W drugiej części chciałabym wam się pochwalić tym, że znów pokonując kilometry, zobaczyłam się z osobą, której niestety nie mogę mieć przy sobie na co dzień. Chodzi o moją kochaną Ujmę, która dla mnie przyjechała do Wrocławia. Widziałyśmy się dwa razy, bo pomiędzy naszymi spotkaniami była też na pogrzebie. Wyszłyśmy na miasto, cykałyśy foty, ciągle gadałyśmy i jarałyśmy się, że w końcu mamy siebie obok. Niestety teraz już jej nie ma, ale na 98% wróci jeszcze do mnie pod koniec sierpnia <3 Tęsknota, to najgorsze uczucie na świecie. Nie cierpię tej pustki w sercu. Wszystkie najważniejsze osoby są tak daleko. Dawida i Patryka nie widzę już dwa miesiące, Janji 103 dni, a już nie wspomnę o moich przyjaciółkach. To wszystko kumuluje się, a tęsknota z każdym dniem wzrasta. Gdy przytulałam Dawida, wszystkie problemy nagle znikły, czas nagle stanął w miejscu, liczyłam się tylko ja i on i te nasze pięć minut. To było zdecydowanie NASZE pięć minut, ale zdecydowanie za krótkie. Nie wiem kiedy i jak, ale w pewnym momencie mojego życia ten człowiek stał się dla mnie niezwykle ważny. Jego uśmiech działa na mnie jak lekarstwo, jego obecność sprawia, że nic inne się nie liczy, a brak jego obecności oznacza tęsknotę i ból. Nie znając mnie, nie wiedząc o moim istnieniu, nie robiąc tego naumyślnie tak bardzo mi pomógł. Gdy nie wiedziałam co robić, chciałam się poddać zawsze przypominałam sobie jego słowa. On po prostu jest moim aniołem, jest gwiazdką z nieba- widzisz ją, ale jest zbyt za daleko, żeby ją dotknąć, żeby ją poczuć. Osoby, które mają go obok na co dzień są mega szczęściarzami i za taki skarb oddałabym wszystko. Możecie się śmiać z tego co piszę, nie zgadzać się z tym, ale to jest moje zdanie i jak to nauczył mnie Dawid "hejterów mam w dupie!". A teraz kończę, bo trochę zgłodniałam. Pochwalę wam się jeszcze fotami z Ujmą i jeszcze z sesji, na którą wybrałam się z Kaspi po naszych dwóch nockach :D Dobranoc :*
dreams come true

środa, 20 sierpnia 2014
lazy day
Siemano! Na początek mam "dobrą wiadomość"....za 12 dni szkoła! Kto się cieszy? Najgorsze w tym wszystkim chyba będzie wstawanie o siódmej rano, bo teraz śpię średnio do 12 XD Ale nie o tym będzie mój post. W sumie to dzisiejszą notkę podzielę na dwie części, bo chciałabym poruszyć dwa tematy. Jaki jest ten pierwszy? Chodzi o samookaleczanie. Nie rozumiem jak można robić krzywdę innej osobie, a co dopiero samemu sobie. Każdy ma chwilę słabości, ale to nie jest rozwiązaniem problemów. Że niby poprzez ból zapominamy o tym co nas dręczy? Jakoś mnie to nie przekonuje. Proszę was, żebyście następnym razem jak będziecie chcieli zrobić sobie krzywdę pomyśleli o swoich bliskich, o idolu lub czymś innym co was może uspokoić. Zawsze jest jakieś wyjście i trzeba z niego korzystać. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego coś sobie uświadomicie.
W drugiej części chciałabym wam się pochwalić tym, że znów pokonując kilometry, zobaczyłam się z osobą, której niestety nie mogę mieć przy sobie na co dzień. Chodzi o moją kochaną Ujmę, która dla mnie przyjechała do Wrocławia. Widziałyśmy się dwa razy, bo pomiędzy naszymi spotkaniami była też na pogrzebie. Wyszłyśmy na miasto, cykałyśy foty, ciągle gadałyśmy i jarałyśmy się, że w końcu mamy siebie obok. Niestety teraz już jej nie ma, ale na 98% wróci jeszcze do mnie pod koniec sierpnia <3 Tęsknota, to najgorsze uczucie na świecie. Nie cierpię tej pustki w sercu. Wszystkie najważniejsze osoby są tak daleko. Dawida i Patryka nie widzę już dwa miesiące, Janji 103 dni, a już nie wspomnę o moich przyjaciółkach. To wszystko kumuluje się, a tęsknota z każdym dniem wzrasta. Gdy przytulałam Dawida, wszystkie problemy nagle znikły, czas nagle stanął w miejscu, liczyłam się tylko ja i on i te nasze pięć minut. To było zdecydowanie NASZE pięć minut, ale zdecydowanie za krótkie. Nie wiem kiedy i jak, ale w pewnym momencie mojego życia ten człowiek stał się dla mnie niezwykle ważny. Jego uśmiech działa na mnie jak lekarstwo, jego obecność sprawia, że nic inne się nie liczy, a brak jego obecności oznacza tęsknotę i ból. Nie znając mnie, nie wiedząc o moim istnieniu, nie robiąc tego naumyślnie tak bardzo mi pomógł. Gdy nie wiedziałam co robić, chciałam się poddać zawsze przypominałam sobie jego słowa. On po prostu jest moim aniołem, jest gwiazdką z nieba- widzisz ją, ale jest zbyt za daleko, żeby ją dotknąć, żeby ją poczuć. Osoby, które mają go obok na co dzień są mega szczęściarzami i za taki skarb oddałabym wszystko. Możecie się śmiać z tego co piszę, nie zgadzać się z tym, ale to jest moje zdanie i jak to nauczył mnie Dawid "hejterów mam w dupie!". A teraz kończę, bo trochę zgłodniałam. Pochwalę wam się jeszcze fotami z Ujmą i jeszcze z sesji, na którą wybrałam się z Kaspi po naszych dwóch nockach :D Dobranoc :*
W drugiej części chciałabym wam się pochwalić tym, że znów pokonując kilometry, zobaczyłam się z osobą, której niestety nie mogę mieć przy sobie na co dzień. Chodzi o moją kochaną Ujmę, która dla mnie przyjechała do Wrocławia. Widziałyśmy się dwa razy, bo pomiędzy naszymi spotkaniami była też na pogrzebie. Wyszłyśmy na miasto, cykałyśy foty, ciągle gadałyśmy i jarałyśmy się, że w końcu mamy siebie obok. Niestety teraz już jej nie ma, ale na 98% wróci jeszcze do mnie pod koniec sierpnia <3 Tęsknota, to najgorsze uczucie na świecie. Nie cierpię tej pustki w sercu. Wszystkie najważniejsze osoby są tak daleko. Dawida i Patryka nie widzę już dwa miesiące, Janji 103 dni, a już nie wspomnę o moich przyjaciółkach. To wszystko kumuluje się, a tęsknota z każdym dniem wzrasta. Gdy przytulałam Dawida, wszystkie problemy nagle znikły, czas nagle stanął w miejscu, liczyłam się tylko ja i on i te nasze pięć minut. To było zdecydowanie NASZE pięć minut, ale zdecydowanie za krótkie. Nie wiem kiedy i jak, ale w pewnym momencie mojego życia ten człowiek stał się dla mnie niezwykle ważny. Jego uśmiech działa na mnie jak lekarstwo, jego obecność sprawia, że nic inne się nie liczy, a brak jego obecności oznacza tęsknotę i ból. Nie znając mnie, nie wiedząc o moim istnieniu, nie robiąc tego naumyślnie tak bardzo mi pomógł. Gdy nie wiedziałam co robić, chciałam się poddać zawsze przypominałam sobie jego słowa. On po prostu jest moim aniołem, jest gwiazdką z nieba- widzisz ją, ale jest zbyt za daleko, żeby ją dotknąć, żeby ją poczuć. Osoby, które mają go obok na co dzień są mega szczęściarzami i za taki skarb oddałabym wszystko. Możecie się śmiać z tego co piszę, nie zgadzać się z tym, ale to jest moje zdanie i jak to nauczył mnie Dawid "hejterów mam w dupie!". A teraz kończę, bo trochę zgłodniałam. Pochwalę wam się jeszcze fotami z Ujmą i jeszcze z sesji, na którą wybrałam się z Kaspi po naszych dwóch nockach :D Dobranoc :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz