Siema! Wczoraj i dzisiaj obchodzę rocznice dwóch dni, które dużo zmieniły w moim życiu. Najpierw powiem o tym pierwszym dniu, czyli 22 sierpnia 2013 roku. Co się w tedy wydarzyło? Tego dnia odbył się pierwszy koncert Dawida Kwiatkowskiego z Saszan na trasie "Biegnijmy mini tour", na jakim byłam oraz pierwszy jego koncert we Wrocławiu. Od tego dnia stałam się prawdziwą kwiatonatorką, bo interesowałam się nim już wcześniej, ale dopiero na tym koncercie pokochałam go w stu procentach. Pamiętam, że jakiś miesiąc przed ogłoszeniem koncertu przez Pilewicza na fb, będąc w Chorwacji z przyjaciółką rozmawiałyśmy o tym, że fajnie by było, gdyby taki koncert się odbył i po powrocie do Polski zostałam u niej na noc. Wieczorem siedziałyśmy na fb i gdy ona się myła, nagle zobaczyłam posta, że odbędzie się taki koncert w naszym mieście. Zaczęłam się cieszyć i dobijać się do łazienki przyjaciółki. Od razu kupiłyśmy bilety i odliczałyśmy dni do koncertu. Na drugi dzień, czyli 23 sierpnia ukazał się teledysk do jego debiutanckiego singla o tytule "Biegnijmy". Bardzo nam się ten teledysk podobał, ponieważ nie było tam nic ustalone, po prostu pokazali w nim jak spędzają czas w gronie najlepszych przyjaciół. Wspólne wygłupy, zabawy itd. Zero udawania.Od tego czasu tyle się wydarzyło. Gdyby ktoś w tedy powiedziałby mi, że wielokrotnie spotkam się z Dawidem, będę miała z nim zdjęcia, przytulę go, złapię kontakt z jego przyszłym kolegą i też piosenkarzem Patrykiem, że Dawid wystąpi w TzG razem z Janją, z którą też złapię bardzo dobry kontakt, że sama usiądę na widowni programu, że Saszan będzie mnie znała, że będę z nią chodziła po Wrocławskim rynku i będę jej kradła frytki, a ona mi ketchup, że będę jechała autem z Sarą i Saszan itd.(bo wymieniać mogę tak jeszcze trochę, a nie chcę, żebyście pomyśleli, że się przechwalam), to bym kogoś takiego wyśmiała. Gdy natrafiłam na niego na facebook'u nie sądziłam, że tak daleko to zajdzie, że ten człowiek będzie stanowił połowę mojego życia, że stanie się dla mnie całym światem. Nie sądziłam, że poznam tyle osób, że w internecie znajdę ludzi, którzy będą tak blisko mnie, pomimo tak wielkiej odległości, że staną się dla mnie przyjaciółmi.Teraz nie wyobrażam sobie jakby to bez niego było. Wielokrotnie
kompletnie nieświadomie pomógł mi w trudnych chwilach. Nauczył mnie, że
marzenia się nie spełniają, bo marzenia trzeba spełniać. Pokazał mi, że
ciężką pracą i zaangażowaniem, możemy sprostać najwyżej postawionym
poprzeczkom, ale trzeba w to głęboko wierzyć, bo wiara czyni cuda.
Skorzystałam z jego rad w praktyce, ponieważ tak jak dla niego ważne
było śpiewanie, tak dla mnie istotny był taniec. Niestety przeszkodziły
mi w trenowaniu problemy z sercem, wywołane ukąszeniem przez kleszcza.
Zrezygnowałam z treningów, ale pojawił się on i zobaczyłam, że nie mogę
tak po prostu odpuścić. Zapisałam się do nowej szkoły tańca. Z treningu
na trening szło coraz lepiej, a duszności coraz mniej przeszkadzały.
Pojechałam z moją grupą na największe w Polsce zawody tańców ulicznych.
Niestety nie zajęliśmy żadnego miejsca, ale i tak każdy mówił, że jak na
nasze pierwsze zawody, to było bardzo dobrze, a poprzeczka była zbyt
wysoka, bo konkurowaliśmy m.in. z naszymi trenerami, więc mieliśmy marne
szanse, ale dla mnie i tak to było spore osiągniecie, bo poradziłam
sobie ze swoją słabością. Niestety po jakimś czasie pojawiły się
problemy z kolanami. Ból był okropny, nie mogłam chodzić, przesiadywałam
całe treningi na podłodze, aż w końcu poszłam do lekarza i choć pomimo
bólu nie chciałam się poddawać, bo tak mnie nauczył Dawid, to lekarz
powiedział, że muszę przerwać trenowanie, bo sprawa wygląda dosyć
poważnie. Bez żadnych skrupułów powiedział mi, że nigdy nie będę mogła
wrócić do tańca. Był to cios prosto w serce, bo taniec, to moje życie.
Gdy miałam zły dzień i poszłam na trening, problemy znikały i wracałam
do domu uśmiechnięta. Niestety do dziś nie udało mi się wrócić do tańca,
bo ból nie ustanie, a mnie czeka kolejna wizyta u lekarza. Tak czy
inaczej jestem mu bardzo wdzięczna, bo wydłużył moje trenowanie o prawie
rok, co dużo mi dało. Ogólnie przez ten rok wydarzyło się tak wiele, że
opowiadanie o wszystkim zajęłoby mi sporo czasu. Mam nadzieję, że
kolejne lata też będą takie wspaniałe i będę miała jeszcze o czym
opowiadać :D Na koniec dodam kilka fotek, które były robione w dniach, o
których wspominałam. Bardzo lubię wracać do nich myślami. A już jutro jadę na mój ósmy koncert Dawida w Czechowicach <3
Jejku *_* Wygrałaś dziewczyno życie! Też bym kiedyś chciała pojechać na koncert Dawida ale raczej nigdy to się nie spełni :c Ale mimo wszystko nadal wierzę,bo przecież tak nauczył nas Dawid <3
OdpowiedzUsuń