dreams come true

dreams come true

sobota, 8 listopada 2014

#fuckdistance

Siema! Dawno się nie odzywałam, ale dzisiaj mnie natchnęło na notkę. W sumie, to tak jakby natchnęła mnie na nią moja starsza siostra, która mieszka od 4 lat. Do czego zmierzam? Praktycznie codziennie jestem świadkiem tego, jak narzekacie na to, że was i wasze przyjaciółki dzielą setki kilometrów. Oczywiście mnie ten temat też dotyka i to nie jest takie proste, ale dzisiaj siedząc przed telewizorem pomyślałam sobie o tym, że dziś moja siostra i jej przyjaciółka z czasów studiów się spotkają...musiały pokonać ponad 7.000 kilometrów, morz i oceany!!!! Każda z nich weszła w dorosłe życie, założyła rodzinę itd, ale nie zapomniały o sobie i dziś po 4 latach znów mogą spojrzeć sobie nawzajem w oczy i przypomnieć o wspólnych imprezach i innych wspólnie spędzonych dniach! Mam jeszcze jeden przykład i chyba nawet bardziej imponujący. Dotyczy mojego taty i jego przyjaciela z czasów, gdy był może dwa, trzy lata starszy ode mnie. Spotkali się tak samo jak moja siostra i jej przyjaciółka dzisiaj w USA, gdy byliśmy nad Niagarą na wakacjach! A co mi zaimponowało najbardziej? To, że ostatni raz widzieli się 30 lat temu! Jak widać jak nie dziś, jutro, za tydzień, czy za rok, wierzę w to, że kiedyś się uda...nawet za te 30 lat! Czasem jest też tak, że przez natłok spraw nie mamy czasu dla najlepszych przyjaciół, ale kiedyś przychodzi taki dzień, kiedy sobie o nich przypominamy i chcielibyśmy znów z nimi pogadać, ale coś nas blokuje, żeby napisać. Ja doświadczyłam, że nie warto się bać, bo "w prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, tylko o to, żeby ta rozłąka niczego nie zmieniła". Pozostaje tylko głęboko wierzyć, że kiedyś się spotkacie! Ja jutro widzę się po pół roku z moją kochaną Domi <3
W drugiej części tej notki chciałabym opowiedzieć co się tak w skrócie u mnie działo, bo jak wspominałam dawno się nie odzywałam przez kompletny brak czasu. Mamy już trzeci miesiąc nauki, w moim przypadku jest to nowa szkoła. Zdążyliśmy już poznać i zaprzyjaźnić. Byłam też na kolejnym koncercie Dawida i było superowo <3 Zarówno przed jak i w trakcie koncertu. Po nim udałyśmy się pod hotel, ale nie udało nam się złapać Dawida :/ We wtorek byłam na gali MTV EMA PRE PARTY, gdzie Dawid otrzymał swoją statuetkę i po wielu próbach udało nam się znowu spotkać z Janją <3 Od pierwszego spotkania minie jutro równe pól roku. Znowu usłyszałam od niej wiele ciepłych słów. Spotkałam też brata Dawida, Michała (dla wytłumaczenia Michał też śpiewa i robi karierę we Francji, polecam jego najnowszą płytę) no i wiele innych znanych i nie znanych osób, czyli przyjaciół. Bardzo mi się tam podobało, utwory Dawida jak zawsze powalające, patrzyć na jego radość przy odbieraniu nagrody, to rzecz bezcenna! A skoro już wspomniałam, to polecam też przesłuchać nowy singiel Dawida zatytułowany "jak to?" oraz zachęcam do zakupu płyty "POP&ROLL", która zapowiada się zajebiście!
Na dzisiaj to tyle, dam jeszcze kilka fotem i mykam oglądać Voice'a, dobranoc :*







 













wtorek, 9 września 2014

#backtoschool

Siemano! Dosyć długo zbierałam się, żeby napisać tego posta, ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu :/ Za nami już pierwszy tydzień szkoły, a w sumie to jutro będzie środek drugiego. Jak wam mięły te pierwsze dni szkoły? Mi bardzo sympatycznie. Jestem teraz w nowej szkole, bo jak kiedyś wspominałam jestem w Technikum turystycznym i bardzo mi się ten profil podoba :D Klasę też mam fajną, no znajdą się oczywiście jakieś trzy, a może cztery osoby, które mnie trochę irytują, ale tragedii nie ma. Zdążyliśmy się już dobrze zgrać i myślę, że bardzo dobrze się dogadujemy. Zobaczymy jak będzie w przyszłości :D W weekend przed rozpoczęciem szkoły byłam na zlocie Agaty Dziarmagowskiej. Oczywiście jak zawsze nie obyło się od plotek, że poszłam ta dla fejma, co oczywiście jest tylko plotką :D Dlaczego tam poszłam? Odpowiedź jest prosta. Z ciekawości, bo moja przyjaciółka ją zna i była na jej zlotach i mówiła, że Agata jest chamska, a drugim powodem było to, że na ten zlot miała przyjechać moja przyjaciółka, ale nie mogła, więc poprosiła mnie, żebym jej go załatwiła. Po zlocie wieczorem miał być koncert Honey, więc razem z Kamilą na niego czekałyśmy. Stanęłyśmy po boku sceny. Koncert nie był długi, ale udany. Gdy Honorata zeszła ze sceny szybko do niej podeszłyśmy i udało nam się z nią zrobić foty :D Przez cały ostatni weekend miałam całkowicie wolną chatę, ponieważ mój brat wyleciał z dziewczyną do Bułgarii, rodzice pojechali ze znajomymi na jakieś domki, a siostra pojechała do przyjaciółki na noc. W piątek spotkałam się z Pati, a potem przyjechała do mnie Wabno i u mnie nocowała. W sobotę spotkałam się z ludźmi z mojej nowej klasy, a potem wbiła Kaspi i Wójcik na noc. Niestety nie mogłam otworzyć furtki i przechodziły przez płot. Trochę nam odwalało, o słuchałyśmy Hanny Montany, Feela itd. W niedzielę wrócili rodzice.
Ostatnio został zapowiedziany kolejny koncert Dawida we Wrocławiu, więc z kim się widzę? Tak się cieszę, bo znowu zobaczę moje kochane mordki <3 no i Dawida. Być może pojawi się gość specjalny (na razie tajemnica), ale to jeszcze nie jest potwierdzone ino :) Mam nadzieję, że się uda <3
W jednym dniu miałam trochę gorszy humor i odechciało mi się wszystkiego, ale wy od razu dałyście mi mocnego kopa w dupę. Dziękuję za to, że mogę na was zawsze liczyć, że zawsze jak zobaczycie jakiś mój smutny post, to od razu piszecie i pytacie co się stało. Nie zawsze mam ochotę odpisywać, ale dziękuję. Jednak proszę was, żebyście przestały pisać czy zaakceptuję wasze zapro, bo tego nie robię, albo, że mnie kochacie i że jestem aniołem, bo takie słowa padały, bo jak już wiele razy wspominałam ja żadnym fejmem czy jak wy to nazywacie nie jestem i być NIE CHCĘ! A jeśli usłyszycie coś na mój temat, to zapytajcie mnie czy to prawda, bo kto jak kto, ale ja chyba będę o tym wiedziała najlepiej :D Wiele osób już plotek na mój temat usłyszało i potem traciiśmy tylko czas na wyjaśnianie tego, więc lepiej od razu do mnie napisać.










środa, 27 sierpnia 2014

#friends

Dzisiejszy post będzie o przyjaźni i o tym, że warto o nią walczyć. Jakoś dwa miesiące temu moje kontakty z moją najlepszą przyjaciółką, którą traktowałam i nadal traktuję jak siostrę się pogorszyły. W sumie to całkowicie przestałyśmy pisać i się spotykać, bo mnie od 4 lipca do 19 sierpnia nie było we Wrocławiu, a ona była na obozie. Nie było nawet czasu pisać, bo miałyśmy słaby dostęp do neta, ale zaczęło nam siebie brakować, gdy już wróciłyśmy. Pewnego dnia z półki strąciłam album, który dostałam od niej na swoje 15. urodziny. Zaczęłam go przeglądać, te wszystkie zdjęcia i wpisy sprawiły, że zaczęłam płakać i uświadomiłam sobie jak ważną osobą ona dla mnie jest i że bez niej nie dam rady. Bałam się do niej napisać, więc tego nie zrobiłam. Po kilku dniach robiłam porządek w szufladzie i trafiłam na list od niej. Dała mi go dość dawno, ale jednak nadal go miałam, gdy go przeczytałam nie mogłam już tego olać. Pogadałam o tym z koleżanką i ona powiedziała, że mam do niej napisać, więc napisałam. Bałam się, ale napisałam. Wysłałam jej zdjęcie tego listu, zaczęłyśmy wspominać nasze wszystkie odpały, nocki, wyjazd do Chorwacji, Leszna, Paryża, na wymianę, zieloną szkołę itd., wyjścia na miasto, no wszystko. I właśnie w tedy uświadomiłyśmy sobie, co my właściwie tracimy. Zadałyśmy sobie pytanie co my właściwie odpierdalamy. Stwierdziłyśmy, że trzeba to naprawić, więc umówiłyśmy się na dzisiaj, żeby się spotkać i pogadać. Byłyśmy umówione pod makiem, gdy się zobaczyłyśmy, podbiegłyśmy do siebie i się w siebie wtuliłyśmy. Chyba tego nam brakowało. Poszłyśmy usiąść gdzieś same i zaczęłyśmy gadać dosłownie o wszystkim. Chodziłyśmy po rynku i nie kończyły nam się tematy. Przed 20 stwierdziłyśmy, ze wracamy do domów, więc się pożegnałyśmy. Umówiłyśmy się też, że pójdziemy razem do kina na premierę filmu, który wyczaiłam będąc już w Stanach i tylko czekałam, aż go tutaj zapowiedzą, czyli "Zostań, jeśli kochasz" i jeszcze Natala ma do mnie wpaść na cały weekend na nockę, bo moi rodzice jadą ze znajomymi i nie będzie ich od piątku do niedzieli, czyli szykuje się melo <3 Być może pójdziemy do klubu na jakąś imprezę, o ile zrobię coś z młodsza sis XD Już jak wsiadłam do tramwaju, zaczęłyśmy pisać. Stwierdziłyśmy, że długo byśmy bez siebie nie wytrzymały i że zapominamy o tych dwóch miesiącach, żeby było tak jak kiedyś. Po prostu zbyt dużo razem przeszłyśmy i zbyt dużo nas łączy, wiemy o sobie dosłownie wszystko i nie da się tak w jeden dzień o wszystkim zapomnieć. Dlatego jeśli ktoś z was jest w takiej sytuacji, w jakiej byłam ja, to nie bójcie się zawalczyć o swoją przyjaciółkę/przyjaciela, bo drugiej takiej osoby możecie już w swoim życiu nie spotkać, a jak się nie uda, to nic, bo będziecie pewni, że próbowaliście. Ja już teraz nie pozwolę jej, żeby tak po prostu o mnie "zapomniała", bo nasza przyjaźń jest prawdziwa i na zawsze i nic, ani nikt nie jest w stanie nas rozdzielić <3 Bo ją kurwa kocham! I mogę, to powtórzyć jeszcze 10000000 razy :D

Muszę też wspomnieć o koncercie Dawida, na którym byłam w niedzielę w Czechowicach Dziedzicach. Było bardzo fajnie i śmiesznie, bo wzięłyśmy ze sobą kartonowego Dawida, który był w empiku. Gdy Dawid wszedł na scenę, to go podniosłyśmy i on się na nas popatrzył i mu pomachałam, a on na nas pokazał palcem <3 Przed koncertem pogadałam tez chwilę z Wrzoskiem, ale musiał uciekać. W trakcie koncertu odwróciło się do nas kilku haterów i jeden do mnie "pedał", a ja do niego "serio koleś, serio? przecież ty masz takie spodnie, jak on na tym zdjęciu" i nagle gościa wmurowało. Powiedziałam, że scena jest w drugą stronę i się odwrócił i zapytał swojego kolegi "ej, ja serio mam takie spodnie jak on?!", a ja na to "tak, ale ty masz dziurawe i brudne" i zaczęłyśmy cisnąc z niego bekę. Co było najciekawsze, każdy, który wcześniej obrażał do nas Dawida po moim pytaniu, czy było aż tak źle odpowiadał, że było dobrze. Także koncert zaliczam do udanych :D






A na koniec zachęcam do oglądnięcia nowego teledysku Dawida do piosenki "Nie zmienisz mnie": https://www.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=k5MrujZUMZs&app=desktop
Co o nim sądzicie? Mi się podoba :D

sobota, 23 sierpnia 2014

#ROK

Siema! Wczoraj i dzisiaj obchodzę rocznice dwóch dni, które dużo zmieniły w moim życiu. Najpierw powiem o tym pierwszym dniu, czyli 22 sierpnia 2013 roku. Co się w tedy wydarzyło? Tego dnia odbył się  pierwszy koncert Dawida Kwiatkowskiego z Saszan na trasie "Biegnijmy mini tour", na jakim byłam oraz pierwszy jego koncert we Wrocławiu. Od tego dnia stałam się prawdziwą kwiatonatorką, bo interesowałam się nim już wcześniej, ale dopiero na tym koncercie pokochałam go w stu procentach. Pamiętam, że jakiś miesiąc przed ogłoszeniem koncertu przez Pilewicza na fb, będąc w Chorwacji z przyjaciółką rozmawiałyśmy o tym, że fajnie by było, gdyby taki koncert się odbył i po powrocie do Polski zostałam u niej na noc. Wieczorem siedziałyśmy na fb i gdy ona się myła, nagle zobaczyłam posta, że odbędzie się taki koncert w naszym mieście. Zaczęłam się cieszyć i dobijać się do łazienki przyjaciółki. Od razu kupiłyśmy bilety i odliczałyśmy dni do koncertu. Na drugi dzień, czyli 23 sierpnia ukazał się teledysk do jego debiutanckiego singla o tytule "Biegnijmy". Bardzo nam się ten teledysk podobał, ponieważ nie było tam nic ustalone, po prostu pokazali w nim jak spędzają czas w gronie najlepszych przyjaciół. Wspólne wygłupy, zabawy itd. Zero udawania.Od tego czasu tyle się wydarzyło. Gdyby ktoś w tedy powiedziałby mi, że wielokrotnie spotkam się z Dawidem, będę miała z nim zdjęcia, przytulę go, złapię kontakt z jego przyszłym kolegą i też piosenkarzem Patrykiem, że Dawid wystąpi w TzG razem z Janją, z którą też złapię bardzo dobry kontakt, że sama usiądę na widowni programu, że Saszan będzie mnie znała, że będę z nią chodziła po Wrocławskim rynku i będę jej kradła frytki, a ona mi ketchup, że będę jechała autem z Sarą i Saszan itd.(bo wymieniać mogę tak jeszcze trochę, a nie chcę, żebyście pomyśleli, że się przechwalam), to bym kogoś takiego wyśmiała. Gdy natrafiłam na niego na facebook'u nie sądziłam, że tak daleko to zajdzie, że ten człowiek będzie stanowił połowę mojego życia, że stanie się dla mnie całym światem. Nie sądziłam, że poznam tyle osób, że w internecie znajdę ludzi, którzy będą tak blisko mnie, pomimo tak wielkiej odległości, że staną się dla mnie przyjaciółmi.Teraz nie wyobrażam sobie jakby to bez niego było. Wielokrotnie kompletnie nieświadomie pomógł mi w trudnych chwilach. Nauczył mnie, że marzenia się nie spełniają, bo marzenia trzeba spełniać. Pokazał mi, że ciężką pracą i zaangażowaniem, możemy sprostać najwyżej postawionym poprzeczkom, ale trzeba w to głęboko wierzyć, bo wiara czyni cuda. Skorzystałam z jego rad w praktyce, ponieważ tak jak dla niego ważne było śpiewanie, tak dla mnie istotny był taniec. Niestety przeszkodziły mi w trenowaniu problemy z sercem, wywołane ukąszeniem przez kleszcza. Zrezygnowałam z treningów, ale pojawił się on i zobaczyłam, że nie mogę tak po prostu odpuścić. Zapisałam się do nowej szkoły tańca. Z treningu na trening szło coraz lepiej, a duszności coraz mniej przeszkadzały. Pojechałam z moją grupą na największe w Polsce zawody tańców ulicznych. Niestety nie zajęliśmy żadnego miejsca, ale i tak każdy mówił, że jak na nasze pierwsze zawody, to było bardzo dobrze, a poprzeczka była zbyt wysoka, bo konkurowaliśmy m.in. z naszymi trenerami, więc mieliśmy marne szanse, ale dla mnie i tak to było spore osiągniecie, bo poradziłam sobie ze swoją słabością. Niestety po jakimś czasie pojawiły się problemy z kolanami. Ból był okropny, nie mogłam chodzić, przesiadywałam całe treningi na podłodze, aż w końcu poszłam do lekarza i choć pomimo bólu nie chciałam się poddawać, bo tak mnie nauczył Dawid, to lekarz powiedział, że muszę przerwać trenowanie, bo sprawa wygląda dosyć poważnie. Bez żadnych skrupułów powiedział mi, że nigdy nie będę mogła wrócić do tańca. Był to cios prosto w serce, bo taniec, to moje życie. Gdy miałam zły dzień i poszłam na trening, problemy znikały i wracałam do domu uśmiechnięta. Niestety do dziś nie udało mi się wrócić do tańca, bo ból nie ustanie, a mnie czeka kolejna wizyta u lekarza. Tak czy inaczej jestem mu bardzo wdzięczna, bo wydłużył moje trenowanie o prawie rok, co dużo mi dało. Ogólnie przez ten rok wydarzyło się tak wiele, że opowiadanie o wszystkim zajęłoby mi sporo czasu. Mam nadzieję, że kolejne lata też będą takie wspaniałe i będę miała jeszcze o czym opowiadać :D Na koniec dodam kilka fotek, które były robione w dniach, o których wspominałam. Bardzo lubię wracać do nich myślami. A już jutro jadę na mój ósmy koncert Dawida w Czechowicach <3




















środa, 20 sierpnia 2014

lazy day

Siemano! Na początek mam "dobrą wiadomość"....za 12 dni szkoła! Kto się cieszy? Najgorsze w tym wszystkim chyba będzie wstawanie o siódmej rano, bo teraz śpię średnio do 12 XD Ale nie o tym będzie mój post. W sumie to dzisiejszą notkę podzielę na dwie części, bo chciałabym poruszyć dwa tematy. Jaki jest ten pierwszy? Chodzi o samookaleczanie. Nie rozumiem jak można robić krzywdę innej osobie, a co dopiero samemu sobie. Każdy ma chwilę słabości, ale to nie jest rozwiązaniem problemów. Że niby poprzez ból zapominamy o tym co nas dręczy? Jakoś mnie to nie przekonuje. Proszę was, żebyście następnym razem jak będziecie chcieli zrobić sobie krzywdę pomyśleli o swoich bliskich, o idolu lub czymś innym co was może uspokoić. Zawsze jest jakieś wyjście i trzeba z niego korzystać. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego coś sobie uświadomicie.
W drugiej części chciałabym wam się pochwalić tym, że znów pokonując kilometry, zobaczyłam się z osobą, której niestety nie mogę mieć przy sobie na co dzień. Chodzi o moją kochaną Ujmę, która dla mnie przyjechała do Wrocławia. Widziałyśmy się dwa razy, bo pomiędzy naszymi spotkaniami była też na pogrzebie. Wyszłyśmy na miasto, cykałyśy foty, ciągle gadałyśmy i jarałyśmy się, że w końcu mamy siebie obok. Niestety teraz już jej nie ma, ale na 98% wróci jeszcze do mnie pod koniec sierpnia <3 Tęsknota, to najgorsze uczucie na świecie. Nie cierpię tej pustki w sercu. Wszystkie najważniejsze osoby są tak daleko. Dawida i Patryka nie widzę już dwa miesiące, Janji 103 dni, a już nie wspomnę o moich przyjaciółkach. To wszystko kumuluje się, a tęsknota z każdym dniem wzrasta. Gdy przytulałam Dawida, wszystkie problemy nagle znikły, czas nagle stanął w miejscu, liczyłam się tylko ja i on i te nasze pięć minut. To było zdecydowanie NASZE pięć minut, ale zdecydowanie za krótkie. Nie wiem kiedy i jak, ale w pewnym momencie mojego życia ten człowiek stał się dla mnie niezwykle ważny. Jego uśmiech działa na mnie jak lekarstwo, jego obecność sprawia, że nic inne się nie liczy, a brak jego obecności oznacza tęsknotę i ból. Nie znając mnie, nie wiedząc o moim istnieniu, nie robiąc tego naumyślnie tak bardzo mi pomógł. Gdy nie wiedziałam co robić, chciałam się poddać zawsze przypominałam sobie jego słowa. On po prostu jest moim aniołem, jest gwiazdką z nieba- widzisz ją, ale jest zbyt za daleko, żeby ją dotknąć, żeby ją poczuć. Osoby, które mają go obok na co dzień są mega szczęściarzami i za taki skarb oddałabym wszystko. Możecie się śmiać z tego co piszę, nie zgadzać się z tym, ale to jest moje zdanie i jak to nauczył mnie Dawid "hejterów mam w dupie!". A teraz kończę, bo trochę zgłodniałam. Pochwalę wam się jeszcze fotami z Ujmą i jeszcze z sesji, na którą wybrałam się z Kaspi po naszych dwóch nockach :D Dobranoc :*